piątek, 24 lipca 2015

Część 1- WSTĘP

DZIEŃ Z ŻYCIA ŚLIZGONA CZĘŚĆ PIERWSZA I NIE OSTATNIA

Drogi pamiętniku,
Dziś po ukończeniu lekcji zaczepili mnie ONI!!!
Nie chciałem tego.
Oskarżali i bili mnie, a pani profesor od transmutacji nawet ich nie ukarała.
Pewnie dlatego, że to gryffonii.
Na szczęście z opresji wywabiła mnie moja „szlamowata” przyjaciółka ( skrycie się w niej podkochuje, ale ona uważa mnie tylko za przyjaciela). Pszyszła i zaczęła mnie bronić. Słotko wyglądała gdy jej loki podskakiwały, a twarz robiła się czerwona. Niestety nie mogłem pokazać swojej reakcji na ten cód. Od dawna każdy wie, że jestem gburem. Nie myje włosów i ojciec w dzieciństwie wykręcił mój nos, aby przypominał wieszak. Jednak moja Hermionka się tym nie przejmuje. Mówi, że jest jak najbardziej odpowiedni, ale mimo isz jest ładna to co może powiedzieć gdy ma zęby jak łopaty? Nigdy jej tego nie mówiłem, bo byłoby jej przykro i skończyła by z bronieniem mnie. A tego nie chce. Nie umiem się bić, ani ładnie wyglądać.
Teraz już kończę. Moja kochana gryfoneczka przychodzi sprawdzić mi zadanie z numerologi. Umiem numerlologie, ale udaję bezmózga.
Twój na zafsze
Severusek ( smark)


Połowa uczniów Hogwartu zebrała się na drugim piętrze przed łazienką jęczącej Marty i z zachwytem patrzyła na pognieciony pergamin wiszący na ścianie. Szepty podnieconych dziewczyn niosły się po korytarzu echem.
 Po wyzwiskach i krzykach tłum rozstąpił się i Hermiona Granger nareszcie mogła ujrzeć źródło niepotrzebnych uniesień. Mina dziewczyny zrzedła, gdy doczytała końcową linijkę i aż jęknęła rozczarowana głupotą pisarza.
-Tego nie da się czytać.- Syknęła i szybko zerwała kartkę. Ku rozpaczy innych schowała ją do kieszeni z wysoko uniesioną głową.- Kto to napisał?- rozejrzała się. Pod ścianą zobaczyła jedynego osobnika, który miał czelność tak się z niej naśmiewać.
-Black!- doskoczyła do niego rzucając mu „notkę z pamiętnika”- Niezła ortografia i rażąca błyskotliwość wypływa z twoich wypocin.
-Wiedziałem, że ci się spodoba.- Odpowiedział rozluźniony. Uśmiechnął się, ukazując białe, ale krzywe zęby.
-Nigdy więcej tego nie rób.- Zagroziła palcem.
-Bo co? Smarkerus się popłacze?- Udawał, że ociera łzy. Hermiona miała nadzieję, że się nimi udławi- mimo, że wcale ich nie było.
-To nikogo nie śmieszy!- Wskazał tylko na rozchichotaną grupę nastolatek. Hermiona przewróciła oczami coraz bardziej zirytowana.- Po prostu przestań.
-Jesteś w Gryffinforze. Dlaczego on?- Spytał nagle poważnie. Dziewczyna spuściła głowę. Przyjaźniła się z Severusem od pierwszego roku. Nie wiedziała dlaczego ani jak i po co. Wiedziała, że był samotny i mimo iż nie błagał o pomoc, to nie zapierał się rękami i nogami, gdy ta zaoferowała mu koleżeństwo.
-Bo jest inny. Lepszy.- Tu zlustrowała go wzrokiem i prychnęła. Nie miała nic do Syriusza Blacka, ani do James’a czy Lupina. Bardziej chodziło o ich zachowanie względem Severusa.
 Chłopak tylko skinął i odszedł, zostawiając ją z natłokiem myśli.
Była jeszcze Lily. Lily Evans, która zbyt idealna chadzała tymi korytarzami i siała spustoszenie w sercach młodych czarodziejów.
Wykorzystywała Severusa, ale dawała mu nadzieję. Nie odpychała go jak inni.
 Otrząsnęła się i ruszyła do Wielkiej Sali, jednak za nim tam doszła, natknęła się na zwinięty papier. Podniosła go i z wycelowaną różdżką spaliła.
 Severus nie może się dowiedzieć. Szkoda jego nerwów, a jej czasu.
-Nie mam zębów jak łopaty.- Mruknęła.
-Oczywiście, że nie! Bardziej wyglądają jak końcówki miotły!- Odwróciła się i przed sobą zobaczyła Powell. Willow Powell- najdziwniejsza osoba w Hogwarcie. Jest ślizgonką, ale Tiara wahała się przy przydzielaniu do domów. Ma tyle samo cech Gryffindoru jak i domu węża. Hermionie zawsze się wydawało, że Powell tu nie pasuje. Było w niej coś innego. Coś, co bardzo przeszkadzało nauczycielom. 
-Bardzo... dziękuję?- Nie wiedziała co odpowiedzieć. Gdy znikła jej z oczu Granger zbiegła do lochów i zatrzymała się przed obrazem. Jakoś straciła apetyt po usłyszeniu tego komentarza. Musiała się uspokoić, aby nie rzucić się na Willow z paznokciami.
-Czysta krew?- Zgadywała. Nie udało się.- Slytherin wygra.- Znowu błąd. Rzucała hasłami jeszcze przez dwie minuty, ale żadne nie było prawidłowe, więc dała za wygraną.
 Mając jeszcze czas wybiegła na błonia rozkoszując się słońcem. Było coraz zimniej, a w Szkocji i tak rzadkością były upały.
 Oparła się o pobliskie drzewo nad jeziorem, wdychając zapach trawy. Mogła tak siedzieć wieczność, gdyby nie ruch po jej prawej stronie.
Odwróciła się szybko i zastygła w bezruchu. Przed nią stał Severus ubrany cały na czarno. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie biała maska trzymana w palcach i różdżka w pogotowiu.
-Co się stało?- Zerwała się z miejsca. Jego twarz była… jak zwykle opanowana. Wyprana z jakichkolwiek emocji, ale oczy…  jeszcze nie umiał tego ukryć, jednak wiedziała, że kiedyś nadejdzie taki dzień, że spojrzy w tę bezdenną czerń i nic w nich nie zobaczy. Nie zobaczy w nich bólu, strachu i determinacji jak teraz.
-Po co tu przyszłaś?- Lodowaty głos przeszył ją jak listopadowy wiatr.
-Odpocząć.- Odparła, wzruszając ramionami. Coś było nie tak.
-Zrobiłem to.-Wyszeptał, klękając przed nią. Przestraszona cofnęła się.
-A-ale co?- Wydukała. Czuła łzy pod powiekami.
-Nie chciałem, ale ona mnie sprowokowała. Oni. A czary… Hermiona, czary to czyste szaleństwo.- Mówił bez ładu.
-Powiedz.- Zachęciła.- Wytłumacz mi.
-Nie mogłem podarować Evans i Potter’owi.- Zacisnął zęby i warknął.- Głupcy myśleli, że wygrają.- Nogi się pod nią ugięły.- Poszedłem tam. Malfoy mnie zaprowadził. Stałem w szeregach najpotężniejszego człowieka na świecie. Chciałem się odegrać za te wszystkie lata.- Wiedziała ile go kosztowało to wyznanie, więc milczała i słuchała.- A potem przyprowadzili kobietę. Szlama.- Wzdrygnęła się na to określenie- Musiałem ją zabić i zrobiłem to.- Teraz już była pustka. W jego głosie, oczach i na twarzy.- Za trzy dni przyjmę Mroczny Znak.- Opadła na ziemię przerażona.
-Na gacie Godryka, po co ty tam poszedłeś?
-Chcę im wszystkim pokazać kim jest Severus Snape.
-Ja wiem kim jest. Na pewno nie śmierciożercą!- Złapał jej nadgarstki.
-Nikomu nie mów.- Rozkazał.- Chyba…
-Chyba że co?- Wtrąciła się mu w zdanie.- Wyzwiesz mnie jak Lily? Zaatakujesz jak Pottera? Czy może zabijesz jak tamtą szlame?!- Była wściekła i czuła się zdradzona. Jej przyjaciel. Jej… Severus wybiegł za daleko. Czarna Magia nim owładnęła. Nawet nie wiedział kiedy.
 To dlatego Syriusz napisał tę notkę. Chciał mu zrobić na złość. Odegrać się.
To wciąż nie jest powód, aby szukać pomocy u Voldemorta.
-Nie możesz żyć przeszłością.- Przypomniała sobie jego słowa. Chciałem się odegrać za te wszystkie lata. – Twój ojciec nie jest tego wart. Nie możesz być jak on. Po prostu… wybacz mu.- Te słowa przepełniły czarę.
 Zaśmiał się bez cienia wesołości.
-Maltretował moją matkę, bił mnie…- Nie chciała tego słuchać.
-Musisz zapomnieć i żyć jak najlepiej się da. Nie popełniać tych błędów.- Jej słowa do niego nie dotarły, albo i dotarły tylko on się przed nimi zawzięcie bronił.
-Odegram się. Będę silniejszy.- Chciała powiedzieć, że nie. Wręcz przeciwnie. Był słabszy, bo sięgnął po zło.
 W jej głowie pojawiło się zdanie. Jednak słowa to nie wszystko… . Severus musiał coś zrobić, żeby to udowodnić. A ona wiedziała, że cokolwiek to będzie, przyniesie tylko ciemność.
 Złapała się za skronie, aby pomyśleć. Problem polegał na tym, że to zdanie wypowiedział sam Severus, ale starszy, dojrzalszy. Na pewno nie miał siedemnastu lat, więc dlaczego pamiętała twarz łudząco podobną do jej przyjaciela?
-To tylko sen.- Powiedziała sama do siebie.
-Zachowaj to dla siebie.- Dobiegł ją szept Severusa.
 Przytaknęła nie wiedząc, czy zachowa dla siebie przebłyski innych wydarzeń, czy może jego mroczną stronę.

czwartek, 23 lipca 2015

Część przed częścią pierwszą i nie ostatią.

Prolog, który nie jest prologiem.
Blog będzie o sevmione. Pojawią się nowi bohaterowie, których znacie z widzenia, ale nie z charakteru i imienia. Mam nadzieję, że się spodoba!